Melchior Wańkowicz
Macierzyństwo to…
taka rola, do której nie da się przygotować, bo choćbyś odbyła godziny prób i przeczytała stos podręczników, scenariusz i tak Cię czymś zaskoczy,
rola, za którą nie przyznają nagród, a na jej docenienie czeka się latami;
taka praca, która trwa 24 godziny na dobę, a Twoją zapłatą są małe rączki wokół Twojej szyi i zaśliniony buziak,
praca, której czasem masz dosyć, ale kiedy masz od niej przerwę, marzysz o powrocie do obowiązków;
stos zmartwień, który zamiast maleć rośnie wraz z Twoim dzieckiem,
zmartwień o zdarte kolano, gorące czoło, porażki i zawody;
taka duma, która nigdy się nie kończy,
duma z dobrego uczynku, kroku do samodzielności, z małych i większych sukcesów;
także natłok zajęć, zmęczenie, niewyspanie i opuchnięte oczy,
potknięcia, błędy i ciągły rozwój;
garść przykrych chwil i cała góra szczęścia;
wyjątkowa okazja, aby zrobić coś dobrego,
ukształtować porządnego człowieka, nie dla siebie, lecz dla świata;
taka miłość, która wymyka się opisom,
miłość, która kiedy raz zakiełkuje w naszym sercu, będzie rosła już zawsze.